wypotrzebuje ten fakt w sposób dla siebie jak najkorzystniejszy. Nie sądzimy wszakże, aby wojna miała być skutkiem wypadku, na który prawnicy angielscy rozmaicie się zapatrują. Zawiła kwestya prawa neutralnych, bandery, i kontrabandy wojennéj, która jest jedną z najtrudniejszych do rozstrzygnienia, może się długo ciągnąć i na najrozmaitsze jeszcze naprowadzić wnioski.
Jakeśmy powiedzieli wyżéj, najczystszy zysk stąd dla dziennikarstwa, które szeroko i długo rozprawiać będzie, mamy już tego dowody z pierwszych odezwań się w tym przedmiocie. Mornig-Post roztrząsa rzecz zimno, ale dosyć surowo, Times potępia bezwarunkowo postępowanie Amerykanów, i uznając prawo rewizyi, wyrokuje, że została spełnioną w sposób nieprawny. Prawo jeszcze ostatniego nie powiedziało słowa. Historya statku Trent potwierdza wogóle to, co ostatnie wiadomości z Ameryki przyniosły, że wojna z obu stron z prawdziwie braterską zajadłością się przeciąga. Z jednéj mowa jest o poburzeniu i uzbrojeniu Negrów, z drugiéj o zaciętéj walce bez przebaczenia nikomu; wszędzie czarne powiewają chorągwie. Europa, która dotkliwie została uciśnięta tą wojną, poczuje jéj skutki daleko bardziéj, niżeli się zrazu spodziewała.
Oprócz tych wiadomości z za morza, nic prawie nie mamy nowego, a depesza o Czarnogórze po ostatnich korespondencyach jest nam prawie niezrozumiałą. Według niéj powstanie miałoby się rozszerzać i dosięgać daléj, niżeli dotąd się rozciągało. Zdaje się, że użyty wyraz Montenegro, niewłaściwie zastosowany, fałszywe daje jéj znaczenie — mowa raczéj o Bośni i Hercogowinie.
Z Syryi potwierdzają się smutne o stanie chrześcijan doniesienia; rozbrojeni, prześladowani, zwrócili się oni do Józefa Karam, wodza maronickiego, żądając, aby stanął na ich czele, czego on jednakże odmówił. Zdaje się, że wpływ, jaki ma na Libanie i stanowisko jego między ludnością chrześcijańską spowodowało, że został przytrzymany. Jakieś nieporządki, nie opisane szczegółowie dotąd, miały być tego przyczyną.
Z Haiti niepotwierdzająca się dotąd, ale dosyć prawdopodobna wiadomość oznajmuje o szerzącém się tam powstaniu przeciw Hiszpanom, którzy, zawezwani przez Santanę, objęli w posiadanie rzeczpospolitą dominikańską. Mówiliśmy w swoim czasie bardzo obszernie o tym wypadku, ukazując stronę jego ciemną, zdradę, jakiéj się dopuścił Santana, i nagrody, jakich się za nią spodziewał. Zdaje się, że zawiedziony w nadziejach człowiek ten niespokojny i mściwy, sam teraz pierwszy rzuca się na nieprzyjaciela, którego sprowadził do kraju. Zburzony przezeń lud występuje masami, pod dowództwem samego Santany. Wieść ta jednak potrzebuje potwierdzenia. Hiszpania, która się przygotowała na wyprawę Meksykań-
Strona:PL Kraszewski - Wybór pism Tom IX.djvu/764
Ta strona została skorygowana.
743
LISTY Z PODRÓŻY.