raby go hamowała, szedł na oślep w jednym kierunku i musiał dojść do ostateczności, bo prawda społeczna, jak prawda filozoficzna, stoi w pośrodku krańcowych przekonań.
Dziś wybiła godzina pokuty po kilkudziesiątletnich saturnaliach... i czém zgrzeszył kraj, to miało w sobie ziarno kary... Niewola Negrów, chciwość handlarska, rozpoczęły walkę w łonie samém kraju. Potęga, która niepokoiła Europę, rosnąca z niepojętą szybkością sama się pożera i niszczy, a wojna w kraju ideałów przypomina walki najdzikszych i wścieczonych nienawiścią narodów.
W téj chwili mamy właśnie dowody, że zaślepienie i zarozumiałość Amerykanów doszły do tego stopnia, iż najprostszych następstw logicznych tego, co czynią, nie widzą.
Stany północne, któremi włada roznamiętnione stronnictwo ludowe, ślepe i zarozumiałe, wiodą kraj na oczywistą zgubę.
Na placu boju nieumiejętni i tchórzliwi, na targowisku zajadli i dumni, przywódcy tłumów wyzywają cały świat z zarozumiałością dziecięcą, i zdają się spiknięci na zadanie ogólnego ciosu ojczyznie. Nie mogąc podołać secesyonistom, wywołują wojnę z Anglią i Francyą. Pycha nieuleczona pcha ich w przepaść, któréj tłumy nigdy nie widzą. Lincoln staje się posłuszném narzędziem rynkowych krzykaczy, najzdolniejsi ludzie jak Fremont odsunięci, walka przybiera podobieństwa mściwéj rzezi, czarne chorągwie powiewają, Negrów zachęcają do powstania i mszczenia nieludzkiego, wszystkie prawa zawieszone, wszystkie pojęcia zasadnicze zaprzeczone; wściekłość prowadzi za sobą anarchią. Oto dzisiejszy stan Ameryki, na który z boleścią prawdziwą patrzéć przychodzi.
Codzień widoczniejszy skutek historyi San Jacinto i Trentu... Okręt ten wprzód jeszcze, nim napadł na angielski statek, rozbił inny francuski i obszedł się z nim z nieludzkością niesłychaną a w Waszyngtonie te łatwe burdy przyjęte zostały illuminacyą, okrzykami i apoteozą kapitana, który je nad bezbronnemi dokonał. Niéma więc wątpliwości, że przy takiém usposobieniu tłumów gabinet Waszyngtoński nie ulegnie, że może przeprosi Francyę, ale nie wyda posłów południa Anglii. Anglia z pewnością uzna Stany południowe, Francya pójdzie z nią lub za nią i związek zostanie zerwany, a północ na głowę przegra dla dogodzenia chwilowemu szałowi pychy.
Z ostatnich dzienników widać, że Anglia postępując w téj sprawie z wytrwałością starego dyplomaty, który chce miéć wszystko po sobie, że udaje wielki chłód i cierpliwość, że nie wyzywa do wojny, czując, że dla niéj czynniejszéj roli w Europie wyrzecby się musiała. Zarazem jakby naumyślnie znajduje się obrażoną Francya także, i ten wypadek zbliża niespodzianie dwa mocarstwa ku sobie, które
Strona:PL Kraszewski - Wybór pism Tom IX.djvu/770
Ta strona została skorygowana.
749
LISTY Z PODRÓŻY.