Strona:PL Kraszewski - Wybór pism Tom IX.djvu/79

Ta strona została skorygowana.
58
J. I. KRASZEWSKI.

lecz ustanowić sukursale po małych miasteczkach, aby z niemi jak najwięcéj nawijać się próżniakom. Dotąd ten sposób służy tylko do rozrzucania kalendarzy, lecz nie jest do wzgardzenia i dla literatury właściwéj. Wiemy, że częste okazye do występku często są do niego powodem; czemużby i do dobrego posłużyć nie miały?
Książki tanie mogłyby być u nas, jak wszędzie, lecz niéma ich jeszcze wistocie. Magazyny nawet nie są tanie. Księgarze przedając je, zarabiają jeszcze na cenie, a bynajmniéj na ilości egzemplarzy. Dwadzieścia złotych za tom, a z pocztą blikzo dwa razy tyle, nie jestto tanio, za taką książkę jak Magazyn. Nie mogą go kupować wszyscy, a tym sposobem nie będąc już przeznaczony dla niższéj klasy czytających jako środek usposabiający, staje się śmiesznością, bo ci, co są w stanie kupić go, nie są go w stanie czytać. Kupują chyba jako zabawkę dzieciom, lub dla propagandy literackiéj. We Francyi zwykle tygodniowy zeszyt Magazynu kosztuje dwa sous; wielka to różnica od naszéj ceny, a większą jeszcze się pokaże, gdy porachujem, że tam koszta druku nieskończenie są większe. Wiemy, jaka dawniéj była cena rękopismów, a potém pierwszych druków, lecz ta wartość urojona zmniejszyć się musiała z czasem, gdy nowe odkrycia sztukę drukarską uczyniły łatwiejszą i tańszą. Dziś przy nowszych jeszcze wynalazkach i łatwiejszém nabyciu robotników, materyału, ceny książek spaść jeszcze muszą.
Trzeba więc u nas zupełnéj starego księgarstwa reformy, trzeba pism przemawiających do wszystkich, łatwych do czytania, jednak nie tak próżnych jak Magazyny dzisiejsze; nadewszystko zaś tanich a takich, aby je dostępnemi dla wielkiéj liczby uczynić. Łatwiéj będzie o chęci, gdy materyalne przeszkody i wymówki usunięte zostaną. Gdy raz czytać zaczną, gdy się zaprawią ci, co dziś wolą pieniądz jaki przegrać w wista lub przepić, potém go chętnie za książkę oddadzą. Lecz potrzeba początku, a początek inszy być nie może. Nie tak nam teraz dla ogółu pisma uczone, encyklopedye bezzasadne, Magazyny zbyt roztrzepane, jak pisma zrozumiałe, proste, zabawne nawet z początku, a powoli myśléć uczące i coraz stopniowo posilniejsze — potrzebne.
Taki być musiał cel autora książki pod tytułem: „Pan Wojciech, czyli wzór oszczędności i pracy“; lecz przy najwyborniejszém wykończeniu dzieła, autor tego, czego pragnął, nie dostąpił. Widziałem pana Wojciecha w stu rękach, lecz ani razu w ręku sług i tych, dla których napisany. Raz, że książka ta nie jest jeszcze dość tanią, powtóre, że z tytułu już jest jakimś odrzutkiem, przeznaczonym dla jednéj klasy. Widząc, że książka dla sług, żaden jéj sługa czytać nie będzie. Trzeba pisać tak, aby książka mogła być czytaną przez wszystkich, popularna, a jednak nie wyłącznie dla