uczucia religijne, a duchownych przedstawiał ze strony śmiesznéj lub ujemnéj, jak to mianowicie widzieć można w szkicu „Kotlety“ (1830) i w „Czterech weselach“ (1834), w fantazyi, „Było nas dwoje“ (1835) i t. p.
Od czasu zbliżenia się z wybitnemi przedstawicielami opinij zachowawczych, Rzewuskim, Grabowskim, Hołowińskim (r. 1840) nabiera Kraszewski wstrętu do filozofii wieku XVIII, którą nazywa „zbutwiałą“, a natomiast garnie się do idei religijnych, pragnąc ich zjednoczenia z „prawdziwą“ filozofią. Wtedy uśmiech negacyjn nazywa „szatańskim a głupim“ („Wspomnienia podróży do Odessy“, II, 571); wtedy rzewność i melancholia zaczynają wpływać coraz to szerszemi strugami do jego powieści. Zajęcie się wszakże filozofią niemiecką i dość silny prąd wolnomyślny, panujący wśród młodzieży, wreszcie poróżnienie się z obozem zachowanym[1] sprawiają, że ten zwrot ku religijności, zrazu bardzo żywy, słabnie z czasem i dopiéro w dobie reakcyi ogólno-europejskiéj od r. 1849 nanowo się formuje i wzmacnia. Najwybitniejszemi w téj mierze są pisane w téj porze utwory: „Tomko Prawdzic“, „Ostrożnie z ogniem“ i „Dziwadła“.
Wówczas-to nie tylko duch, lecz i forma religijna nabrała wielkiego znaczenia w przekonaniu Kraszewskiego. „Niech, co chcą, mówią nowsi filozofowie — pisał on wtenczas — wiara nie tylko jest potrzebą społeczeństwa, ale warunkiem żywota ludzkiego. Ona odpowiada koniecznéj ludzi tęsknocie za Bogiem i przyszłością. Społeczeństwo bez wiary w krótkim przeciągu czasu materyalizuje się przy największém wykształceniu; najpodlejsza cywilizacya nie wstrzyma go od zbestwienia i upadku. Filozofia nie zastępuje wiary. Człowiek bez wiary biedny jest i zgubiony; w nim duchowna część sparaliżowana, żyje ciałem tylko; starajmy się więc przykładem naszym także szczepić wiarę. Lud na nas patrzy i naśladuje... Niejeden, co w piątek jadł z mięsem, stał się powodem, że jego sługa został złodziejem lub zbójcą. Gdybyśmy w sercu nie mieli wiary, jeszczebyśmy powinni ją w drugich szanować. Tymczasem pospolicie mając wiarę, wstydzimy się jéj i popełniamy największą podłość, jakiéj się człowiek dopuścić może“. [2]
Pomimo jednak takich i tym podobnych wyznań, których jest pełno w powieściach, pisanych między r. 1850 a 1858, nie zdołał Kraszewski nawet wówczas pozyskać zupełnéj aprobaty ze strony zwolenników bezwzględnéj ortodoksyi. Zawsze mu się wymknęło z pod pióra jakieś wyrażenie, które strażnicy prawowierności pod-