Strona:PL Kraszewski - Wybór pism Tom IX.djvu/93

Ta strona została skorygowana.
72
J. I. KRASZEWSKI.

na to potrzeba tylko złości. Największy głupiec z trochą wprawy, a wielką dozą zawiści, ułoży najwyborniejszy paszkwil.
Skąd u nas ta słabość, słabość, co dzień widoczniéj się objawiająca i w listach bezimiennych i w powiastkach osobistościami tchnących, w epigramatach złośliwych i t. p.? Skąd? Jak cholera była azyatycka, tak nasza gorączka jest, zdaje mi się, zachodnia, francuska. Tyle czytamy o listach bezimiennych i paszkwilach we Francyi, tyle się razem dziwim dowcipowi Francuzów, tak ich kochamy, iż może nam się zdawać, że i w tém naśladować ich potrzeba! Ależ panowie, to nie po staremu! to po włosku, to po francusku! U nas prawdę mówić głośno, w oczy, popierać ją w potrzebie szablą, nadstawić za nią czoła, gdy jest prawdą — było we zwyczaju — paszkwile zostawiano podłym. I dziś tylko podli na tę fatalną gorączkę chorują.
Wstrzymuję się — wielce jakiś dowcipny i domyślny człowiek mógłby się tu domyślać, żem się tak zapalił pewnie po odebraniu jakiego listu bezimiennego! — O! domyślny mój człowieku, gdyby tak było, gdyby o mnie tylko chodziło, milczałbym jak słup przy drodze. — W życiu nikt mnie niczém podobném nie poczęstował. Prawda, piszą na mnie w Warszawie podobne bardzo do paszkwilów recenzye i tém do nich podobniejsze, że bezimienne; ale trzeba coś poczynającym wybaczyć? młodzież to, niech się wyszumi!
Nie, mój wielce domyślny panie, żaden egotyzm niéma tu miejsca, piszę tylko, bom już czytał jeden paszkwil drukowany za granicą, a kilka urodzonych w kraju, przeciw osobom, które się najmniéj mogły ich spodziewać, bo najmniéj na nie zasługiwały.
Ale wróćmy do gorączki.
Człowiek, który ma tę nieszczęsną słabość, zwykle trawiony jest zawiścią, jak inni chorobą wewnętrzną, pochodzącą ze zgromadzenia humorów popsutych, — i jak owe humory wyrzucają na wierzch i objawiają się we wrzodach (przepraszam), w guzach, w wysypkach, po których chory może odzyskać zdrowie, tak, gdy zawiścią trawionemu uda się paszkwil, czasem odzyskuje zdrowie i spokój na chwilę. — Paszkwil jest tym chorobliwym guzem, w którym wszystkie złe humory się gromadzą. Patrzcie na nieszczęsnego: gdziekolwiek jest, poznacie go zaraz. Nie miesza się on do towarzystwa, nie weseli się z niém, nie zajmuje niczém, patrzy tylko, stoi w kącie, zjada się z zazdrości, widząc obojętne przyjęcie, i szepcze po cichu: — „Oddam wam za swoje!“
Upokorzenie to swoje płaci tak sowicie. On chce, aby się go lękano, aby padano przed nim, on się domyśla, że go chcą poniżyć (choć nikt o tém nie myśli), on przestrzega drugich, gdy co spostrzeże dwuznacznego do nich się stosującego, bo chciałby ich