Strona:PL Kraszewski - Wybór pism Tom IX.djvu/98

Ta strona została skorygowana.
77
SYNOWIE WIEKU.

tycznéj, teoryi moralnéj niéma żadnéj, wszystkie uznaje dobremi, gdy do pożądanego celu prowadzą; według niego wszystko wolno; nie wolno tylko potknąć się, upaść i zginąć. Przebacza środki, gdy cel dopięty. Toż w życiu powszedniém nie ujrzysz w nim szlachetnego wstrętu od towarzystwa ludzi nieuczciwych, od apostatów, oszustów, jak tylko są w pomyślności i doszli ofiarą cnoty do żądanego celu, on ich ściska, on się szczyci ich przyjaźnią. To się u niego zowie tolerancyą, którą rozciąga niesłychanie daleko względem szczęśliwych, bezkarnie brojących, a zupełnie odmawia mniéj zręcznym. Gdy wobec niego oburzy się kto na nieuczciwego — nasz typ uśmiechnie się tylko złośliwie i rusza ramionami. Patrząc na to, rzekłbyś, że wszelką religię zastąpiła w nim religia sukcesu (religion du succès), bo cóż on ceni na równi ze szczęściem i dobrym bytem materyalnym. Wspomnienie cnoty wzbudza w tym człowieku podobny innym uśmiechom znajomy nam uśmiech szyderstwa, politowania, wzgardy. W życiu prywatném ten człowiek jest dla większéj części otaczających go zagadką, Jest-li uczciwy? nikt nie wié — końce wszystkich jego czynności są w wodzie, jak powiadają, nikt ich nie dojrzy. Widzisz tylko, że się wznosi, bogaci, coraz weselszy, poważniejszy, szanowniejszy się wydaje, coraz wyraźniéj się uśmiecha na wszystko. Każde stronnictwo ma go za swego. Nabożni powiadają, że bywa w kościele i jeździ na imieniny do księdza biskupa; niedowiarkowie szepczą, że pocichu wyśmiewa obrzędy wiary; poczciwi chwalą jego rzetelność w interesach. Człowiek ten pochlebia niewidocznie wszystkim, drwi ze wszystkich, niéma u niego przyjaciela, niéma przywiązania, są pozory wszystkiego na omamienie ludzi łatwowiernych, a tym łatwowierniejszych, im poczciwszych. Korzystać ze wszystkich dla siebie, do nikogo się nie przywiązywać, oto jego dziesięcioro. Robi dobrze, gdy wyrezonował zręcznie, że zasiewa ziarno, które mu da dziesięć; odmawiając nie obraża, ofiarując udaną litość; o cudzych nieszczęściach nie lubi słuchać — egoista, nie lubi o nich wiedziéć, są tacy, co biorą to za dobroć czułego serca.
Powierzchowność jego zimna, obejście grzeczne, słodkie, nie uchybi nikomu, w zgodzie ze wszystkiemi, szczególnych związków nie ma z nikim. W domu tyran, ale egoizm swój zowie chorobą; — żeby się uniewinnić z niego, zwala na słabość ciała, co jest zgnilizną moralną.
Taki to jest najstarszy syn wieku. Spotkacie typ ten nieraz w wyższych towarzystwach, w uczonych zebraniach, w arystokracyi wszelkiego pochodzenia. Typ ten ma zwykle lat czterdzieści kilka, rzadko żonaty, jeśli się ożenił, to bogato, nigdy ubogi, a zawsze