i bławatek, dąb i pokrzywa. Śmiech jego rozlega się długo po naszéj duszy, jak wir kręci się w niéj długo, podpala głowę i otacza nas na chwilę urokiem fantastyczności. Lubimy pozostać w kole zakreśloném jego czarnoksięską laską, otoczeni urojeniami; przelatując z najsprzeczniejszych uczuć do drugich i pochwyceni niejako pędem wyobrażeń płyniem póty, póki nas ta woda niesie. — Nie śmiemy nic mówić o Jean Paulu Rychterze, który tak mocno ujął się języka i narodowości niemieckiéj, w którego dziełach skaczemy z nieba na ziemię, z tronu w kałużę… Słusznie mówią, iż Richter tak jest narodowym pisarzem niemieckim, jak Alpy są rodzinnemi górami Szwajcaryi, Tyber rzeką Rzymu. Listek téj niemieckiéj rośliny, uszczknięty, nie wyda kwiatu na obcéj ziemi, uschnie i zwiędnieje.“[1]
Tak gorące uwielbienie dla tych dwu pisarzów, w młodzieńcu szyderczo nastrojonym wielce znamienne, musiało pociągnąć za sobą dążność do odtwarzania sytuacyj, które mu się szczytnemi wydały. Kraszewski wprawdzie nie chciał się przyznać do naśladownictwa, twierdząc stanowczo, że „źle czy dobrze, sam sobą się kontentuje“; ale kto uprzytomni sobie takie sceny, jak taniec sprzętów w Wielkim świecie małego miasteczka, pobyt Maryi w grobach w Kościele S. Michalskim, osnowę Majstra Bartłomieja, Raju i Piekła, Leona Leontyny, Uczty żebraka i t. p.; ten nie będzie chyba mógł się obronić myśli, że bez wpływu Hoffmanna nie byłyby one powstały. Kto znów zaznajomi się z takiemi utworami, jak Podróż po mojéj szkatułce, Było nas dwoje, Życie po śmierci, Szatan i Kobieta, oraz z licznemi ustępami powieści: Poeta i Świat; ten wpływu Jean Paula zaprzeć nie zdoła. Fantastyka, rozległe użycie kontrastów, ironia zmieszana z uczuciowością rzadko kiedy wprawdzie osięgają ten stopień siły i wyrazistości co u niemieckich pisarzy; ale bądź co bądź we wzmiankowanych utworach istnieją choćby jeno w stanie zarodkowym, jak to mianowicie bywa w początkowych pismach Kraszewskiego.
Uczuciowość serdeczna i tkliwa o wiele później znalazła uznanie w umyśle naszego autora niżeli fantastyka; wszystkie większe utwory poprzedzające wydanie Poety i Świata są nawskroś przeniknięte szyderstwem; w samym Poecie i Świecie ironia i uczucie tak są przemieszane, że prawdziwie czystego wyrazu rzewności tu nie znajdziemy i trzeba jeszcze poczekać lat kilka, aż do Zygmuntowskich czasów, zwłaszcza zaś do Pamiętników nieznajomego, ażeby go odnaleźć w stanie bujnego rozkwitu. Lecz gdy już się uczuciowość w duszy powieściopisarza osiadła, to trwałe w niéj miejsce zajęła, a tymczasem fantastyka, do któréj nie było uzdolnienia w umyśle Kraszewskiego, pojawia się następnie w jego pismach tylko od czasu do czasu.
- ↑ „Rzut oka na ścieżkę, którą poszedłem“ przy powieści „Dwa a dwa cztery“.