O! kobiety — kobiety, bez was żyć niepodobna, a z wami żyć tak trudno! Gdy człek was przeklina, jeszcze po was płacze.
Pobożność, męztwo, dobroć niewyczerpana, powaga cnoty, czystość dziecinna, — oto co odznaczało niewiastę naszą do XVIII wieku. Nikt o niéj po za domem nie wiedział, lecz wszyscy czcili i błogosławili ktokolwiek zbliżył się do niéj. Nie była to zalotności pełna Francuzka, któréj życie trwało tyle co piękność; ani marząca Niemka, więcéj w dumaniach niż na ziemi zrosła; ani sztywna Angielka, dla któréj przyzwoitość droższą jest od saméj cnoty: żywa choć poważna, łagodna i surowa razem, wielka, bo zawsze pani siebie saméj; — w sercu miała skarby poświęcenia i dobroci, choć usty była milcząca, choć skąpa na słowa. Życie jéj więcéj było czynem, niż słowem i myślą. Usta modliły się, ręce pracowały, serce kochało w Bogu i Boga. — Nigdy myśl nawet nieczysta nie sprowadziła majestatycznéj matrony w kałuże ziemi, nic ją skalać, nic świętego jéj spokoju zachwiać nie potrafiło. Życie całe było dla niéj dobrowolnem, miłem spełnieniem obowiązku, czystą ofiarą, nieustannem poświęceniem wśród zapału religijnego, który oświecał i ogrzewał na każdym kroku. Wiara zbroiła ją na wszystkie wypadki życia; w szczęściu dziękowała Bogu lękliwie, niedowierzając pomyślności, bo była ziemską, a zatem znikomą; w przeciwności rosła, mężniała, olbrzymiała,