pocisków. Byli jednak tacy, którzy obok ostrożnych pochwał, przewidywali w nim „niepospolitego pisarza,“ jeżeli pójdzie za ich radą, albo przyznawali mu „talent, gdyby go nie marnował na obrazki małe i niepożyteczne.“
Tym wszystkim Kraszewski, ze skromnością lecz z całą energią odpowiedział:
Mości Panowie! Nieskończone dzięki
Za pochwały, nagany, rady i przestrogi.
Kiedykolwiek co spotkam, z czyjéjkolwiek ręki,
Zawsze będę dziękował, lecz nie zejdę z drogi.
W tém właśnie widnieje głęboka świadomość, z jaką wziął się do pracy. Wiersz ten jest tak charakterystycznym, iż można go uważać za wizerunek jego ducha. Nie zapominajmy przytem, iż te słowa napisał on w wiośnie życia, w r. 1838, licząc zaledwie lat 26, a więc w wieku, który u innych, wskutek nieznajomości świata i braku doświadczenia, nie może służyć za rękojmię sposobu myślenia i postępowania na przyszłość. To też wtedy już umiał zdać sobie sprawę z tego co czyni, do czego dąży; nie zmienił się, wytrwał i nie zeszedł z drogi.
Kto zastanawiał się nad życiorysami wielu znakomitych, nawet zacnych zkąd inąd ludzi, mógł dostrzedz, jak mało jest takich, którzyby wiernie jednych trzymali się zasad. Tak zwane „chorągiewki“ widzimy w różnych zawodach, u wszystkich narodów. Kraszewski nigdy się nie zachwiał; nie naginał się do