ogromna, straszna, leci nie bryłą, lecz obłokiem, lecz skałą potężną, leci, zsuwa się, i zasypuje sioła, albo padłszy gdzie w pustą dolinę. — Tak powstaje, tak rośnie, tak się kończy sława. Czasem przychodzi ona człowiekowi, równie niespodziana, jak niezasłużona. Kładnie się bez niéj spać człowiek, a budząc się znajduje ją nad głową, jak złotą koronę, która więcéj cięży niż stroi. Częstokroć jedno nic ją daje i jedno nic odbiera.
Sława jest potęgą na świecie. Sławny człowiek w sławie swéj ma siłę nową do działania, sława jest patentem, zapewnieniem, że czynności zostaną przyjęte.
Któż nie wie co to sława? Jest to zapach, który dziś rozchodzi się w powietrzu, a jutro ginie pomięszany z niemiłym jakimś wyziewem.
Co to jest nareszcie sława? Czcze wyobrażenie czegoś nieistniejącego, urojenie. Każdy ją dać może, każdy odebrać, a nikt nie wie; jak, z kogo i za czyją się sprawą rodzi.
Sława jest czczą marą, jeźli nie jest narzędziem do czynu.