I boleść jest rozkoszą, i rozkosz boleścią,
W każdéj kropli słodyczy piołun się ukrywa,
I każdego cierpienia szczęście jakieś treścią;
Jedno się z drugiem splata, jedno w drugie wlewa.
Nic nie ma trwałego, ale i boleść nie żyje wieki.
Każda boleść po ukochanym, po ukochanéj, ciężka człowiekowi, ale kiedy ją znosić przyjdzie samemu, bez pomocy ludzi, świata, kiedy się ona wyciągnie bez miary długa jak cienie wieczorne — o! wówczas jakże z nią wyżyć. A rzadko boleść taka zabija, ona tylko przyciska, dręczy, draźni, ale nie odejmuje życia.
Strapienia, boleści nigdy nie przychodzą same, powiada mądrość narodów, a postrzeżenie to odwieczne codziennie się potwierdza. Niewidzialne duchy losów ludzkich, złe i dobre, czarne i białe, idą trzymając się za ręce, ciągnąc długim szeregiem.
Każdy ma swoje krzyże i cicho w pokorze znosić je powinien, jeśli chce jakiéj z nich zasługi.
Są chwile w życiu tak okropne, że ich nic odmalować nie potrafi, ale na szczęście czy nieszczęście nic