nie trwa, i to co jak burza jest gwałtownem, jak burza łamiąc i druzgocąc — przechodzi. Jeżeli żal jak piorun nie zabije od razu, człowiek się z nim jak z blizną zasklepioną oswaja i żyje.
Wszelka boleść nawet najmniejsza jest świętą i prawdziwą, a kłamana występkiem.
Jedna noc snów strasznych obiela włosy — jeden poranek łez wyrzeźbia marszczki pod oczyma.
Płacz, to owoc serca, a nie każdy zapłakać może!
Łzy jednak płodniejsze są często niż sądzimy; one jak rosa niebieska padają niepostrzeżone, podsiewają się gdzieś nieobrachowane, a zwilżają i żywią przestrzenie dalekie.
Nieraz nie przyjdzie nam na myśl depcąc robaka, co się wykłuł z ziemi, że śmierć zadajem; a ile takich razów moralnych w słowach naszych, co lecą nie wiedząc, że zabić mogą.