żyjący nigdy ostatecznego, bezstronnego sądu nie wydali. Zawsze do oceny ich utworów domieszać się musiały słabostki ludzkie, namiętności, które dopiero czas powolnie zagładza, ostudza. Krytyki zadaniem nie jest, jak mniemają niektórzy, wyszukiwanie ujemnych stron jakiegokolwiek dzieła. Nie masz utworu, któryby odwrócony od światła nie przedstawiał cieniów niewłaściwych. Chcąc zbadać rzeczywistą wartość prac pisarza lub artysty, zwłaszcza w ich zbiorze zupełnym, potrzeba wcielić się w niego, trzeba do głębi przeniknąć jego ducha, odgadywać myśl, natchnienie, cel twórcy; trzeba iść z nim ręka w rękę za przewodną ideą, któréj się trzymał. Wtedy dopiero mamy prawo sądzić, o ile odpowiedział założonemu przez się zadaniu, obranym dla urzeczywistnienia pomysłów swoich środkom i warunkom. Inaczéj żadna krytyka, chociażby z pozorami erudycyi i bezstronnéj surowości, nie wyjdzie ze szranków ciasnych pojęć, mogących tylko tworzyć rzemieślnicze wyroby, noszące miano recenzyi, albo będących na posługi koteryjnéj zawiści, stronnictwu, przesądom, fanatyzmowi, ciemnocie...
Kraszewski miał i ma nieprzyjaciół. Ci przynoszą mu zaszczyt. O jego przeciwnikach wprędce nikt nie usłyszy, gdy Kraszewskiemu potomność stawiać będzie pomniki. Jako mędrzec, jako prawdziwy chrześcianin, z miłością bliźnich w sercu, wzniósł się on ponad przesądy, ponad wszelkie stronnictwa, szamoczące się w małostkowych, poziomych zabiegach o interes własny. „Dzieła jego — powiada sprawiedliwie przytaczany już
Strona:PL Kraszewski - Złote myśli.djvu/69
Ta strona została przepisana.