Strona:PL Kraszewski - Złote myśli.djvu/94

Ta strona została skorygowana.

Wszystko tak powoli opada jak liść w jesieni; tracim tych co nas otaczali i zostajem coraz bardziéj, coraz ciężéj osamotnieni. Ci z którymi łączyły nas węzły najściślejsze latami związane, odchodzą i rzucają samych. Oglądamy się i widzim, że nic ich nie zastąpi. Smutna pielgrzymka nasza.




Życie od powołania oddzielić niepodobna. Człowiek prywatny i publiczny nie są dwoma ale jednym. Kto naucza i karci, winien być godnym nauczać i karcić; pracować musi, aby stanął na wysokości powołania.




Jak wystrzał, który im daléj idzie, tem chybiony daléj od celu odchodzi, tak życie jeśli w pierwszéj chwili na włos wynijdzie z drogi, daléj już Bóg wie gdzie się zatoczy.




Każdy z nas dźwiga na ramionach brzemię życia... szczęśliwy komu Bóg dał siłę.




Z wzorów nieśmiertelnych życia tworzy fantazya obrazy, ale bezsilna jest jak dziecię, które z malowanéj karty figurki wystrzyga... nowego nie potrafi urodzić, ledwie ze szczątków coś klei.