Strona:PL Kreczmar - Kwestja agrarna w starożytności.pdf/53

Ta strona została przepisana.

ter plantacyjny. Wywłaszczony drobny gospodarz nie mógł przeto pozostawać na wsi w charakterze dzierżawcy dawniej własnego, obecnie cudzego gruntu. Gospodarstwo plantacyjne, wymagające dużych nakładów, było nie do pogodzenia z drobnem farmerstwem, niezdolnem do meljoracji i rozbudowy. Mógł wprawdzie znaleźć pracę jako stały parobek najemny (mercennarius), ale takich wolnych robotników, mniej lub więcej stałych, liczyły gospodarstwa nobilskie bardzo niewielu i powierzano im tylko niekiedy szczególnie odpowiedzialne i wymagające dużej uczciwości i sumienności prace, np. dozorowanie robót gospodarskich (custos operum). Mógł stać się wreszcie wędrownym sezonowym robotnikiem (operarius mercennarius) lub rzemieślnikiem (faber), najmowanym na krótkie terminy najintensywniejszej pracy w porze żniw, winobrania lub zbierania oliwek oraz wytłaczania wina i oliwy: nie należy najmować robotnika na dłużej, niż na dzień jeden“ – powiada Kato – oczywiście, gdy normalny i stały personel roboczy nie wystarczał. Ten zaś składał się z niewolników (familia rustica), których obficie dostarczały wojny, zorganizowane i uprawiane aż do czasów Pompejusza bezkarnie korsarstwo i regularny handel, mający swe wszechświatowe centralne targowisko niewolnicze na greckiej wyspie Delos, skąd w dnie dużego obrotu wywożono po 10.000 sztuk zakupionego do wszystkich krajów rzymskich towaru. Niewolnik stanowił tani materjal roboczy, poddający się nadto jak najbardziej bezwzględnej, nie znającej granic, kapitalistycznej eksploatacji. Wolny człowiek był obywatelem (civis romanus) lub sprzymierzeńcem (so