Roku pańskiego 1368-go książe litewski Kiejstut pospołu z innymi Litwinami zrabował Pułtusk i spalił w nim zamek razem z wielką ilością ludzi, których do niewoli wziąć nie mógł, innych zaś ludzi w wieczną niewolę uprowadził[1].
Roku pańskiego 1370-go, miesiąca września dnia ósmego, który był dniem Narodzenia Najświętszej Panny Maryi, gdy tak często wzmiankowany najjaśniejszy król Kazimierz bawił na dworze Przedborz, — przezeń na nowo razem z miastem założonym, a przepięknie i zbytkownie urządzonym, — chciał, jak to było w jego zwyczaju, iść na łowy jelenie. Gdy już wóz jego królewski był przygotowany i król chciał wsiadać do niego, niektórzy z wiernych radzili mu, aby w ten dzień jechania na łowy zaniechał. Zgadzając się na to król zamierzał już był pozostać; atoli któryś niecnota podszepnął mu parę słów o jakiejś, — jak podobniej do prawdy sądzą, — zabawie, wskutek czego król, nie zważając na rozsądną radę, wsiadł na wóz i pośpieszył do lasu na łowy. Tam, nazajutrz, goniąc jelenia, gdy się koń pod nim przewrócił, spadł z niego i otrzymał niemałą ranę w lewą goleń[2]. Z tego uderzenia niebawem wywiązała się gorączka, która jednakże w krótkim czasie go opuściła[3]. Ponieważ jednak wbrew zakazom swoich lekarzy, przez nieumiarkowanie i łakomstwo, nie chciał powstrzymać się od różnych pokarmów, zwłaszcza surowych owoców, orzechów laskowych i innych, przedewszystkiem zaś od łaźni, która mu była przez mistrza Henryka z Kolonii, lekarza jego na-