szwagrem spalić przed zamkiem, wynagradzając w jednakowy sposób i tych także, którzy zamek pod Krystynem oddali.
Po tym napadzie, wspomniany książę, zważywszy, że wojsko (królewskie) zamierza trwać w oblężeniu, on zaś po części uczuwał brak środków, wszedł w układy ze starostami i zamek Bartoszowi oddał, zdając siebie całkowicie na łaskę króla pana. Wychodząc z zamku, książę zażądał, aby Bartosz skruszył z nim kopię; ten na to się zgodził, i oto książę ze swoją kopią przeciwko Bartoszowi, a Bartosz przeciwko księciu, rozpędziwszy konie, z wielką siłą rzucili się jeden na drugiego, — i książę dostał od Bartosza w prawe ramię dosyć poważną ranę. Następnie książę Biały udał się do Węgier, do Ludwika, króla węgierskiego i polskiego, zaopatrzony w dostateczne środki na drogę przez Bartosza i brata jego, drugiego Bartosza. Tam, załatwiwszy z królem panem również inne sprawy sporne, sprzedał mu ziemię gniewkowską za dziesięć tysięcy florenów, otrzymał zaś od niego pewne opactwo zakonu Ś. Benedykta w Pannonii, gdzie przebywa dotąd[1].
Po jego ustąpieniu wielu szlachty i wojowników w Kujawach, którzy jego stronę trzymali, uwięzieni za to i podatkowani przez starostów, wpadli w długotrwałą nędzę, żadnej zaś pomocy ani ulgi od księcia nie otrzymali; i słusznie, podług słów proroczych: „nie ufajcie książętom, w których nie masz zbawienia”[2].
Książę Władysław Biały był synem Kazimierza a wnukiem Ziemomysła, księcia kujawskiego, łęczyckiego, sieradz-