Strona:PL Kronika Jana z Czarnkowa 143.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.
—  117  —

zgodził się na hańbę, a bojąc się gwałtu na córce, ukrył się z nią na bróg zboża. Gdy w nocy przyszedł tam biskup, i przystawiwszy drabinę, wlazł na bróg, wtenczas ukryty z córką wieśniak, zrzucił go razem z drabiną na dół. Od tego upadnięcia, jak powiadają, biskup zapadł na chorobę i już się nie mógł wyleczyć aż do dnia śmierci. — Umarł zaś w roku i dniu wyżej wymienionych[1]. — Nabożeństwo na jego pogrzebie odbyło się nie po biskupiemu, nie po książęcemu, nie po królewsku ani też po cesarsku, lecz jakimś dziwnym obyczajem, według którego kazał odprawić je brat jego Krzesław, kasztelan sandomierski, w przepychu kolas i koni, świeckim zwyczajem, ubliżającym zwyczajom duchownych. — Pierwszej nocy po jego pogrzebie zdarzyło się coś nadzwyczajnego, mianowicie słudzy kościelni[2], którzy nie spali, strzegąc w zakrystyi skarbu kościelnego, posłyszeli tętent koni, biegających tam i napowrót po posadzce kościelnej, i głosy, wołające jeden do drugiego: „pojedźmy na ops!“[3], t. j. jedźmy na rozpustę. Tentent ten i głosy tak przeraziły sługi owe, że ani wołać ani mówić nie mogli i od tego czasu jakby ogłuszeni zapadli w ciężką chorobę, tak że dotąd nie ma nadziei na utrzymanie ich przy życiu[4].

57. O śmierci Mikołaja, biskupa poznańskiego.


Tegoż roku, w dniu 18-ym marca, Mikołaj zwany Kurnik, biskup poznański, po długiej i ciężkiej chorobie zakoń-

  1. 12 stycznia 1382 roku.
  2. sanctuarii — „świątnik“ w starej polszczyźnie. Tak się specjalnie nazywał sługa kościelny przy katedrze i u Ś. Floryana w Krakowie.
  3. „poyedźmy na hops“ — w tekście.
  4. Długosz (371) zaledwie w paru wierszach mówi o śmierci Zawiszy, opuszczając szczegóły, podane przez naszego kronikarza; tętent w kościele przypisuje jedynie niezwykłemu a nagannemu przepychowi pogrzebu.