Ta strona została uwierzytelniona.
II.
Przedziwna cisza... Ni wiew nie zawionie,
Żwir się po graniach czarniawych nie stoczy,
Śnieg w tę spokoju milczącą harmonję
Z hukiem z swej paszczy nie wypadnie smoczej.
Czułem, że skryta gdzieś w przestworów łonie
Śmierć, na twej tafli magicznemi oczy
Spoczywająca, i me ciepłe skronie
Otula zwolna chłodem swych zamroczy.
I zdało mi się, że to ziemskie życie,
Kiedym tak patrzał w twe nieme zwierciadło,
Niby strzęp jaki ze mnie już opadło,
Żem jedną z kier tych, co na twojej płycie,
Od gleczerowych urwane wybrzeży,
Śnią w swojej czystej, nieśmiertelnej śnieży.