Ta strona została uwierzytelniona.
III.
Głębie przestworu w błękitnej oponie —
Ni jednej chmurki wędrowiec nie zoczy;
Słońce, wpatrzone w to ciszy ustronie,
Snać swego kręgu z miejsca nie potoczy.
Rajską za sobą wiodąc eudemonję,
Niezmierną dalą ciężka senność kroczy:
Lodowe szczyty śnią na nieboskłonie,
Bór nadrodański śni w fioletów mroczy.
Tajemnym blaskiem Maerjelen się mieni,
Gładkie, milczące, ujęte, jak w ramy,
W skał i gleczeru spadziste krawędzie...
Dusza się kąpie w lustrzanej zieleni,
A kry te białe, bez skazy, bez plamy,
Drzemią, jak śnieżne, uśpione łabędzie.