Strona:PL Krzak dzikiej róży (Jan Kasprowicz).djvu/085

Ta strona została uwierzytelniona.

VI.

W powietrzu się rozwiały
dzwoniących surm klangory —
Rozwiały się na zawsze...
Darmo wytężasz słuch...
Na darmo wzrok wytężasz:
Tłum zginął różnowzory
I wódz się w mgłę rozpłynął,
co wiódł ten zbrojny ruch.
 
W ciała wędrowców wrócił
duch, do rozmarzeń skory,
Urokiem chwał umarłych
tak przepojony duch...
I tylko Mont’ Leone,
owity w ciemne bory,
Skrzy się w promieniach słońca,
w śnieżysty strojny puch.