Strona:PL Krzak dzikiej róży (Jan Kasprowicz).djvu/179

Ta strona została uwierzytelniona.
II.


Cóż, że jestem dziś samotny,
jak smagany wichrem głóg?
Cóż, że barwną swą koronę
pośród zimnych tracę burz?
Wszak naturze, matce wielkiej,
zaciągnięty-m spłacił dług —
I jam z pola wszak nie schodził,
jak leniwiec albo tchórz!

Niech mi syczy głos zawistny:
więdniejące liście złóż!
Niech odpycha mnie od siebie
znikczemniałe plemię sług!
I jam rzucił plonne ziarna,
z których wzrosną pęki zbóż,
By wzbogacić człowieczeństwa
ten otwarty, wielki bróg!