Ta strona została uwierzytelniona.
Blada Ofelio, jak śnieg piękna świeży,
Dziecię umarłe, w dal niesione wodą:
Wiatr, co od wielkich gór norwezkich bieży
Cicho cię z gorzką zapoznał swobodą.
Nieznany poszept, chłoszczący twe włosy,
Dziwne przynosił szumy twojej duszy;
Serce słyszało natury odgłosy
W drzew rozżaleniach, w jękach nocnej głuszy!
Pierś twą zbyt ludzką rozbił fal potokiem
Wielki krzyk morza w kwietniowy poranek,
U stóp twych klęczał w milczeniu głębokiem
Biedny szaleniec, pobladły kochanek.
Co za sen: Niebo, Miłość, Wolność!.. Biedna!
Jak ogień śniegom, takim on był tobie!
W twych wielkich wizyach zmarły słów twych sedna,
W nieskończoności wzrok twój zagasł grobie.