Strona:PL Krzak dzikiej róży (Jan Kasprowicz).djvu/250

Ta strona została uwierzytelniona.
Cisza południa
z Dantego Gabryela Rossetti’ego.


Twe ręce leżą śród wysokiej trawy;
Kończyny palców są jak pękające
Kwiaty; w twych oczach uśmiech: blask na łące
Lub cień — jaśnieje-li niebo, czy w mgławy

Mrok się zasnuwa... Gdzie spojrzeć, złotawy
Jaskier, bylica srebrna i biedrzeniec,
Śród nich róż dzikich pali się rumieniec;
Cisza: w klepsydrze tak się piasek skrawy

Sypie... Tam, w słońcu, patrz! jętka się waży —
Nić, oderwana z błękitnych miraży,
Jak ta godzina, co k’nam przyszła w gości.

Niech nasze serca wieczną zawrą spójnię
W tej niemej chwili, gdy, milcząc podwójnie,
Śpiewamy razem głośny hymn miłości!