2.
Przędzie drogi nić
kołujący liść.
Jakże ścieżka płynie
górą, czy w głębinie?
Dzikich jabłek łopot
poświst ptaków tnie.
Modry ptaku przynieś
pogłos o zwierzynie,
zarzuć tropu nić
na różowe kły.
Trąbka srebrna zwiedzie
sarny i niedźwiedzie,
zarzuc tylko nić.
3.
Na polanie białe łanie
w tancu niosły ciała strąk.
Jedna wiodła je błękitna
jakby rzeźba wodnych rąk.
Tak cieniami niosły trzepot,
tak w nie słońce nikło blaskiem,
że stawały się jak cienie
drzewem, wodą, liściem, piaskiem.
A za nimi strzelec tropiąc
zgubił łuk,
niewiązane cieniem stopy
kładł w kurzawę chmur.
Trwał szelestem, w taniec nikł,
zmieniał ciało w szklane sny,
zmieniał ręce w wiotkość leszczyn,
ni mu ptak z pod stopy trysnie,
ni mu gałąź nie zatrzeszczy,
kiedy wznosi modry lot
potrącając liści strop.
•
Znów się świt wyroił,
minął dzień i noc,
zbladły wodopoje
nad różową wsią.