Strona:PL Krzysztof Kamil Baczyński - 12na19 Wiersze wybrane.djvu/25

Ta strona została uwierzytelniona.

Śnieg.

Bóg jest śniegiem — on ziemię połączy
z niebem nakształt liści milczących,
które z drzewa ostatecznych zamilczeń
szczerzą oczy pół boskie — pół wilcze.
Bo tak świecić jak on — ciemnością,
tworzyć razem błądzenie i kościół
jest nieznane. Tylko ci co najdalej
w kręgach białych jego twarz poznali.



Jesteś w śniegu, a śnieg oburącz
ogarnąwszy — co w nim zobaczysz
dotykalne spadnie ciały kulą
i żywymi oczami zapłacze.
Ty w nim ręki skinieniem drążąc
różowawe ciała kobiet wywołasz,
róg danieli, ptaki jak mosiądz
szybujące w gotyckich kościołach.
I pomników zamyślenie wieczne,
kanonierów o lawety wspartych,
których dawno śnieg wchłonął i przestrzeń,
pokolenia idące, a martwe.
A gdy urny ziemi zadymią,
będą śniegiem bez legend i imion.




Taki w blasku niby, a w ciemności
stojąc, płynąc nie znasz odległości,
bo co w tobie — za tobą dąży,
co najdalej — to łoża drąży
wgłąb spojrzenia, a ziemia w tobie
mrze w kolebce, zaczyna się w grobie.
Ziemią pocznij — odpowie obłokiem,
pocznij śniegiem — ziemią odpowie.
Więc ty w gwieździe się pocznij wysokiej
przejdź człowiekiem i sznurami owiec,
przejdź morzami jak syn człowieczy
zgiń piorunem i wrzawą mieczy