Ta strona została uwierzytelniona.
∗
∗ ∗ |
Pod nieba dłoniastą palmą nie daj mi chodzić samotnie
Agni.
Otwórz rzeki, a sosny krzykiem z ognia i wiosny
podpal i nagnij.
W jakie zimy prowadzisz, jakich kolęd słuchać
śmiertelnych?
Otom jest syn wygnany z ziemi niepoznanej,
niewiernej.
Obco mi niebo czarne i białe zawieszasz
nad czas samotny;
oceany z kamienia, w które się przemieniam
jak w lodach okręt.
Nad dniem ostatnim stawiasz mi długie, woskowe
świec rzędy,
które są stare drzewa, kiedy w portów brzegach
rżą argonauckie okręty.
Odbierz mi ziemię, miłość rozumną oderwij
i porwij,
z pośród umarłych rzeczy, gdzie dojrzewa wieczór
o woni morwy.
Daj mi konia o Agni z żółtych, strasznych płomieni
i białych,
bo oto spadam owoc w grób ziemi pod sobą
dojrzały.
XII / 1940.