Strona:PL Krzysztof Kamil Baczyński - I część. Krzyż człowieczy.djvu/17

Ta strona została uwierzytelniona.
Z szopką.

Górą białe konie przeszły,
trop dymiący w kłębach stanął,
w gwiazdach płonąc cicho trzeszczy
wigilijne siano.

Spoza gór czy sponad ziemi
anioł biały? Kruchy mróz?
Starcy w niebo nachyleni?
Anioł biały szopkę niósł.

*
Zamknąć tak — to ironicznie —

w daszek gwiazdom pobielany
płomień wieków i człowieka
w tekturowe cztery ściany.
Zamknąć tak — to z odległości —
w dwie figurki — czarną, białą
rozdeptanych epok kości
i spalone żądzą ciało.

*
W naprężone kusze burz

anioł biały szopkę niósł.

*
A figurki w męce gasnąc

coraz słabły, zanikały
w napowietrzną gwiazdy jasność,
tekturowo — popielały.

*
Śmiał się anioł pół uśmiechem

z ich uporu, a nie grzechu,
że tak jedni — choć ich stu

*
Anioł biały szopkę niósł.
*
Aż na grudzie stopą lekką

stanął niby mgłą i skałą
i koślawe, głodem ścięte
ujrzał w grudę wbite — ciało;
żeber czarnych łuki spięte,
poskręcane rydle rąk,
brzuch jak bęben życia wzdęty,