Ziemia miłości, ziemia ludów święta
jest jak długa niepamięć, jak jezioro mroku
przez huragany mroźne czarnym lodem ścięta
stoi w sobie milcząca jak w grobie wyroków.
Tak wypłoszeni z czasu, my którzyśmy śmieli
Boga zwać po imieniu i ludzi po czynie
Myśmy czasów nie znali innych, nie widzieli,
a groza w nas przeminie, gdy życie przeminie.
My na środku lodowisk, nie znający domu,
pod śniegami — kamienie i pod gliną — głazy
ci sami katorżnicy my z kamieniołomów,
ścigani po ulicach i liczący razy
kijów ciężkich, wygnańczych, o! bo nas wygnały
jak sine ciała — z duszy, jak upiory — z ciała
My, po nocach u ściany chłodnej zaczajeni,
w krokach węszący śmierci, w drzew poświście — bata,
w ziemię świętą zamknięci jak w głuche więzienie
O Panie apokalips! Panie końca świata!
znajdź głos swój i przybitych nad trumien obszarem
wywołaj; głos włóż w usta i w dłonie włóż karę.
15. I. 1943 r.