Których nam nikt nie wynagrodzi
i których nic nam nie zastąpi
lata wy, straszne, lata wąskie
jak dłonie śmierci w dniu narodzin
Powiedziałyście więcej nawet
niż rudych burz ogromne wstęgi
jak ludzkie ręce złych demonów
siejące w gruzach gorzką sławę.
Wzięłyście nam co najpiękniejsze
a zostawiły to, co z gromu
aby tym dziksze i smutniejsze
serca — jak krzyż na pustym domu.
Lata, o moje straszne lata
nauczyłyście wy nas wierzyć
i to był kostur nam na drogę
i z nim się resztę burz przemierzy.
Których nam nikt nie wynagrodzi
i których nic nam nie zastąpi
lata — ojczyzno złej młodości,
trudnej starości dniu narodzin.
Bogu podamy w końcu dłonie
spalone skrzydłem antychrysta,
i On zrozumie, że ta młodość
w tej grozie jedna była czysta.
24 III 44r.