poemat
Ukochanej mojej Basi Krzysztof. dn. 21/I/1942 r. |
Śpiew I.
Co się zdarzy przy drodze — nie wraca
i to co w wieczność odchodzi ginie.
Nie płacz, nie płacz, zawsze pozostaje
urojona podróż po obłokach.
Nie płacz, zawsze jeszcze zostanie
tabun drzew niby masztów ze złota,
jeszcze pragnień w powietrzu śpiewanie,
jeszcze w trawach wędrówka zostanie,
albo grób — z niego jodłą wyfruniesz.
Śpiew II.
Może przeminą gody ludzkie,
gody burzom płomieni podobne,
ale to co w nich ptakiem zostało
pozostało i będzie wołać
jak na drzewie, jak w gałęzieach twoich,
które z kory zielonej obedrze
człek lub wiatr żelaznym obojem,
albo nawet mijając je zetrze
jakieś z lodu błękitne powietrze,
ale to co w nim ptakiem zostało
to jest dusza nad prochu ciało.
Śpiew III.
Nie zapomnisz, nie zapomnisz skał,
bo się skałą w tobie zaśpiew stał,
bo gdy kochasz, a kochasz przez przestrzeń
choć tak blisko, żeś się morzem zlał
toś wrysował się ogniem w poweitrze
i nie zejdzie, ale będzie trwał
ten korowód w którym coraz inny
malowany na chmurze i wodzie
jakby ty w twoich cieni pochodzie
tak w powietrzu zastygniesz płynny
i choć gwiazdą byś nawet grał
pozostaniesz, nie zapomnisz skał.