Strona:PL Krzysztof Kamil Baczyński - Wesele poety.djvu/07

Ta strona została uwierzytelniona.

III.

Wtedy będzie jakby knieii płynność
pół zielona, a pół brązowa,
która zwolna pod wzrokiem się rusza
żółtym puchem leżących tam zwierząt.
Więc niedźwiedzie łagodne unoszą
złotą mądrość dojrzałych głów,
więc jelenie, więc wilki i sarny
jakby zioła naprężonych snów.
porastają lawinami brzegi
i czakają milczącym szeregiem
na twój miękki spokój zapomnienia.
I jak z arką płyną za domem
pod skupionym słońcem wszystkich pór,
a czas przez nie przepływa i szronem
stygnie zwolna na ich wiecznym śnie.

IV.

Dom jest jasny, zbudowany z blasku
jak powietrza bańka, która w więcierz
księżycowym rybakom uwięzła
i ma ściany jakby z roślin i światła
i z jeziora pułap, czy zwierciadła,
które gwiazdy odbijając wróży
do muzyki podobne i róży.

V.

Tam się wiedzie miłość wszechstworzeniu
jak łodyga różowego zioła,
która rośnie w takim zamyśleniu,
że podobna jest sklepieniu kościoła
w stylu ptaków, a te wkoło licząc
krople głosu — są harfą słowiczą.

Otwarcie.

Już wiał wiatr trzy razy, a zatem
most zwodzony zieleni opada
i w wierzeje przechodzą kwiaty,
sny i ludzie, zwierzęta i łuny,