Strona:PL Ksenofont Konopczyński Wspomnienia o Sokratesie.djvu/106

Ta strona została przepisana.

syn Nikerata, kupił jak mówią, za jeden talent[1] dozorcę do swych kopalni. Otóż zastanawiam się nad tem, czy czasem i na przyjaciół nie ma cen, podobnie jak na niewolników.
— Naturalnie, — odrzekł Antystenes — ja przynajmniej wolałbym mieć niejednego w liczbie swoich przyjaciół, aniżeli dwie miny; lecz drugiego nie ceniłbym i pół miny; innego znowu przełożyłbym i nad 10 min, a za innego jeszcze oddałbym cały swój majątek i poniósłbym wszystkie trudy, aby mieć w nim przyjaciela.
— Jeżeli więc tak się rzecz ma, — mówił Sokrates, — to dobrze byłoby, aby każdy ocenił siebie, jaką też przedstawia wartość dla przyjaciół i starał się być jak najwięcej cennym dla nich, aby przyjaciele nie tak łatwo go opuszczali. Słyszę bowiem nieraz od ludzi, że ich zdradził przyjaciel, od innych znowu, że ten, którego uważali za przyjaciela, wolał minę, niż jego. Otóż boję się, czy nie bywa może ponętnem dla ludzi pozbycie się lichego przyjaciela, skoro tylko jest możebnem otrzymać za niego cenę większą od jego wartości, podobnie jak sprzedają i biorą pierwszą ofiarowaną cenę za lichego niewolnika. Żeby jednak pożytecznych niewolników sprze-

    przez niego pokój ze Spartanami w 421 r. przed Chr. nosi jego imię. Był to człowiek bardzo bogaty; w kopalniach srebra w górach Laurion (na południu Attyki), należących do Nicyasza, było zajętych 1000 niewolników.

  1. Właściwie miara ciężkości = 26 kilogramom; także, jako pewna ilość srebra, oznaczał summę pieniężną, równającą się mniej więcej 1400 rublom; zawierał w sobie 60 min. Mina równała się mniej więcej 23 rub.