Strona:PL Ksenofont Konopczyński Wspomnienia o Sokratesie.djvu/121

Ta strona została przepisana.

zaś, Arystarchu, mając do czynienia z daleko lepszymi, cierpisz niedostatek?
— On bowiem, zapewniam cię, Sokratesie, żywi ludzi, biegłych w jakimś rzemiośle, ja zaś takich, co otrzymali wychowanie, odpowiednie ludziom wolnym.
— A czy rzemieślnikami są ludzie umiejący coś pożytecznego robić?
— Niewątpliwie tak, Sokratesie.
— Czy zaś mąka nie jest rzeczą pożyteczną?
— Nawet bardzo pożyteczną, Sokratesie.
— A chleb?
— Nie mniej.
— A okrycia męskie i kobiece, koszule, płaszcze i kaftany?
— Niezawodnie, wszystkie te rzeczy są także pożyteczne.
— Czy więc owi, przebywający u ciebie, nie umieją nic z tego wszystkiego sporządzić?
— Owszem, o ile sądzę, wszystko.

— Czy jednak nie wiesz, że dzięki wyrobowi jednej tylko z tych rzeczy, a mianowicie wyrobowi mąki, Nausikides nietylko utrzymuje siebie i krewnych, lecz prócz tego karmi wiele świń i krów i jeszcze tyle oszczędza, że często nawet ponosi koszta na potrzeby państwa[1], a Kirebos z wypieku chleba żywi dom cały i żyje z przepychem, Demeas zaś z Kolly-

  1. Mowa tu jest o tak zwanych liturgiach, t. j. o zaspokojeniu niektórych potrzeb państwa przez zamożniejszych obywateli. Takiemi były: wystawienie na scenie chórów teatralnych, urządzanie igrzysk gimnastycznych, wydawanie uczt dla ludu, uzbrojenie okrętów wojennych i w ogóle ponoszenie innych ciężarów w razie wojny.