że są tu, w Atenach, tego rodzaju ludzie, którzy będą poczytywali sobie za zaszczyt mieć w tobie przyjaciela.
Jakoż wkrótce potem odnaleźli niejakiego Archedema[1], bardzo zręcznego w mowie i w działaniu, lecz biednego, gdyż nie był to człowiek, któryby potrafił z ladaczego zysk ciągnąć; ale, będąc za szlachetnym na to i miłując, co zacne, był zdolnym pozbawić zarobku sykofantów[2]. Ile razy też Kryton dokonywał zbioru zboża, oliwy, wina, wełny, lub innego produktu gospodarstwa wiejskiego, przydatnego w życiu, oddzielał z niego część i dawał Archedemowi; przy każdem też składaniu ofiar, zapraszał go i dawał mu wszelkie tego rodzaju dowody pamięci. Archedem zaś, przekonawszy się, że ma w domu Kryton a przytułek dla siebie, zajął się gorliwie jego sprawami. Zaraz wyśledził liczne przestępstwa jednego z owych fałszywych oskarżycieli Krytona i cały zastęp wrogów jego i wytoczył przeciwko niemu proces kryminalny, w którym zagrażała mu kara, cielesna, albo pieniężna. Ten, poczuwając się do wielu niegodziwości, robił wszystko, aby tylko uwolnić się od Archedema. Lecz Archedem nie ustępował, dopóki tamten nie zostawił Krytona w spokoju i nie opłacił się jemu samemu. Po załatwieniu tej sprawy i innych podobnych, wielu
- ↑ Zdaje się, że był to ten sam, który około 406 r. przed Chr. odgrywał niemałą rolę w Atenach, jako przywódca ludu.
- ↑ Nazwa ta przysługiwała początkowo tym, którzy pociągali do odpowiedzialności zajmujących się, wbrew istniejącem u zakazowi, potajemnym wywozem fig z Attyki, następnie zaś ludziom, którzy w celu wyłudzenia pieniędzy podawali na kogo fałszywe oskarżenie do sądu, lub grozili niem.