Strona:PL Ksenofont Konopczyński Wspomnienia o Sokratesie.djvu/133

Ta strona została przepisana.

się robić posągi, nie nauczywszy się sztuki rzeźbiarskiej. Skoro bowiem cały kraj w czasie niebezpieczeństw wojennych powierzonym zostaje strategowi, to wielkie stąd naturalnie wypływają zarówno korzyści, jeżeli on należycie pełni swe obowiązki, jak i szkody, jeżeli popełnia błędy. Czy więc nie słusznie zasługiwałby na karę ten, co nie dbałby o przyswojenie sobie potrzebnych w tym celu wiadomości, a starał się o wybór?
Takiemito słowy skłonił Sokrates młodzieńca, aby udał się do Dionysodora i uczył się od niego. Kiedy zaś po skończonej nauce przyszedł do Sokratesa, ten żartował z niego, mówiąc do otaczających:

— Czy nie sądzicie, przyjaciele, że ten młodzieniec po wyuczeniu się strategii, przedstawia się teraz godniejszym czci? wszak i Homer o Agamemnonie mówi, że jest czcigodnym[1]. Jak bowiem człowiek, który przyswoił sobie sztukę grania na cytrze, pozostaje cytrzystą nawet i wtedy, gdy nie gra, jak ten, co zgłębił sztukę leczenia, jest lekarzem nawet i wtedy, gdy nie leczy: tak również i ten, o którym mowa nie przestaje już od tej chwili być wodzem, choćby go nikt na tę godność nie wybrał. Kto zaś nie posiada odpowiednich wiadomości, ten nie jest ani wodzem, ani lekarzem, choćby przez wszystkich był obrany. Lecz abyśmy także byli obeznani lepiej ze sprawami wojennemi, jeżeli komu z nas wypadnie być dowódcą oddziału lub setnikiem, to powiedz nam, młodzieńcze, od czego Dionysodor rozpoczął z tobą naukę strategii?

  1. Iliada III, 170.