Strona:PL Ksenofont Konopczyński Wspomnienia o Sokratesie.djvu/134

Ta strona została przepisana.

— Zaczął od tego samego, na czem i skończył; uczył mnie bowiem taktyki i niczego więcej.
— Lecz to jest, zaiste, bardzo małą tylko cząstką strategii. Wódz bowiem powinien umieć przygotować wszystko, co jest potrzebne do wojny, dostarczyć żywności dla żołnierzy, powinien być pomysłowym, czynnym, troskliwym, wytrwałym, posiadać przytomność umysłu, umieć być łagodnym i surowym, prostodusznym i przebiegłym, czujnym i podstępnym, szczodrym i żądnym łupów, hojnym i chciwym posiadania, ostrożnym i skorym do napaści, a nawet wiele innych przymiotów bądź od natury, bądź też przez naukę nabytych powinien posiadać ten, co chce być dobrym wodzem. Ale i na taktyce znać się jest dobrze; wielce się bowiem rożni wojsko, ustawione w szyku bojowym, od stojącego bezładnie. Wszak kamienie, cegły, drzewo i dachówka na nic się nie zdadzą, jeżeli są rozrzucone bezładnie; dopiero gdy się je w porządku ułoży w fundamentach i na wierzchu materyały nie ulegające gniciu i nierozpuszczalne, jak kamienie i dachówkę, cegły zaś i drzewo w środku, jak zwykle układa się przy budowie domu, wtedy dopiero wytwarza się przedmiot dużej wartości — domostwo.
— Tak, Sokratesie, zrobiłeś bardzo właściwe porównanie. Istotnie i w wojnie trzeba stawiać najlepszych na przodzie i w tyle, w środku zaś najgorszych, aby ich pierwsi pociągali swym przykładem, drudzy zaś pchali na przód.
— Dobrze więc, jeżeli Dionysodor nauczył cię rozpoznawać dobrych i złych; w przeciwnym razie, jaki masz pożytek z tego, czego się nauczyłeś? Wszak gdyby ci on doradzał kłaść na pierwszem i ostatniem miejscu najlepszą srebrną monetę, w środku zaś naj-