Strona:PL Ksenofont Konopczyński Wspomnienia o Sokratesie.djvu/141

Ta strona została przepisana.

którym właśnie żyć umiemy, przyswoiliśmy sobie przy pomocy mowy i że, jeśli w ogóle uczymy się czegoś pięknego, uczymy się przy jej pośrednictwie, że także krzewiciele najlepszych nauk posiłkują się przedewszystkiem mową i ci najdzielniejszymi są w rozmowie, którzy posiadają najgruntowniejszą wiedzę? Czy nie zastanowiłeś się dalej nad tem, że ile razy tylko jeden chór utworzony zostaje z współobywateli naszych, jak np. ten, który posyłają na wyspę Delos[1], to żaden inny przybywający skądkolwiek nie może się z nim współubiegać, i że w żadnym kraju nie da się zebrać taka obfitość pięknych mężczyzn, jak w naszym[2]?
— Prawdę mówisz, Sokratesie.
— A jednak nie tyle wyróżniają się Ateńćzycy od reszty Greków dźwięcznością głosu, wzrostem i siłą ciała, ile żądzą odznaczenia się, która najwięcej pobudza do czynów pięknych i zaszczytnych.
— Masz słuszność i w tym względzie.

— Czy więc nie podzielasz zdania, że, gdyby tylko szczerze zająć się naszą konnicą, wyróżniłaby się ona wielce od innych tak doskonałością oręża i koni, jak również dyscypliną i gotowością do walki z nieprzyjaciółmi, jeśliby tylko była przekonaną, że przy takiem zachowaniu się dostąpi czci i pochwał?

  1. Ateńczycy na pamiątkę szczęśliwego powrotu bohatera swego Tezeusza z wyspy Krety posyłali corocznie uroczyste poselstwo na wyspę Delos, w którym uczestniczył także i chór, biorący następnie udział w wykonaniu hymnów na cześć Appollina.
  2. Podczas wielkiej uroczystości, jaka co lat 4 odbywała się w Atenach na cześć bogini Ateny, szli w pochodzie najpiękniejsi młodzieńcy i starcy, niosąc gałązki oliwne.