— Naturalnie.
— Nie zwlekaj więc, lecz staraj się zachęcić swych jeźdźców do wszystkiego tego, przez co sam osiągniesz pożytek, a także, dzięki tobie, i reszta obywateli.
— Dobrze, Sokratesie, postaram się o to.
Ujrzawszy raz Nikomachidesa[1], powracającego z wyborów na urzędy publiczne, Sokrates zapytał się:
— Jacy dowódcy wojsk obrani zostali?
— Czy nie zgodne to jest z charakterem Ateńczyków — odrzekł Nikomachides, — że nie wybrali mnie, który, służąc w wojsku od pierwszego roku wieku popisowego, sterałem swe siły, jako dowódca roty i pułku i tyle ran otrzymałem od wrogów, — (mówiąc to, obnażył się i wskazywał na blizny od ran swoich) — lecz obrali Antystenesa[2], który nigdy nie służył w szeregach ciężko uzbrojonych, służąc zaś w konnicy, nie odznaczył się niczem godnem uwagi i nic więcej nie umie, jak zbierać pieniądze?