Strona:PL Ksenofont Konopczyński Wspomnienia o Sokratesie.djvu/149

Ta strona została przepisana.

— Lecz, jeżeli teraz właśnie Ateńczycy mają być tak bardzo uległymi, to byłoby na czasie, Sokratesie, wskazać sposób, w jaki moglibyśmy zachęcić ich do przejęcia się na nowo miłością starodawnego męstwa, sławy i pomyślności.
— Gdybyśmy więc chcieli, Peryklesie, aby oni starali się przyswoić sobie skarby, znajdujące się w ręku innych, to najłatwiej skłonilibyśmy ich do wytrwania w tem dążeniu, dowodząc, że skarby te pochodzą od ich przodków i słusznie do nich należą. Skoro zaś chcemy, aby Ateńczycy starali się być pierwszymi pod względem męstwa, powinniśmy znowu wykazać, że to im w zupełności z dawien dawna przystoi i że mogą oni ze wszystkich być najpotężniejszymi, jeżeli będą się o to starali.
— A jakby nam tego im dowieść, Sokratesie?
— W ten sposób, sądzę, że będziemy im przypominali, o czem sami wiedzą ze słyszenia, iż najdawniejsi ich przodkowie, jakich znamy, byli bardzo dzielnymi ludźmi.
— Czy masz na myśli, Sokratesie, wyrok, jaki Kekropsowi i jego towarzyszom, dzięki ich cnocie, poruczono wydać w sporze pomiędzy bogami[1].

— Tak jest, mam na myśli ten wyrok, jak również urodzenie i wychowanie Erechteu-

  1. Mowa to o sporze między bogiem morza Pozejdonem i boginią mądrości Ateną, do kogo mianowicie z nich należy panowanie nad Attyką, czy do pierwszego, jako twórcy koma, czy też do drugiej, jako twórczyni drzewa oliwnego. Bóstwa poruczyły Kekropsowi, założycielowi Aten, rozstrzygnięcie tego sporu, co on też i uczynił na korzyść Ateny.