Strona:PL Ksenofont Konopczyński Wspomnienia o Sokratesie.djvu/154

Ta strona została przepisana.

dowódców wojskowych, obejmuje swój urząd bez żadnego przygotowania. Nie sądzę jednak, żebyś ty był do nich podobny; jestem owszem zdania że zarówno potrafisz powiedzieć, kiedy mianowicie zacząłeś się uczyć sztuki dowodzenia wojskiem, jak i sztuki zapaśniczej. Mniemam także, że wiele prawideł strategicznych swojego ojca zachowujesz w pamięci wiele zaś sam zebrałeś zewsząd, skądkolwiek możliwem było nauczyć się czegoś pożytecznego dla wodza. Bardzo też, jak sądzę, troszczysz się o to, aby nie uszło twej uwagi, że zbywa ci na znajomości jakiejś rzeczy pożytecznej dla wodza. Gdy zaś zauważysz w sobie brak takiej wiedzy, poszukujesz jej u ludzi świadomych rzeczy, nie szczędząc ani podarków, ani usług, aby tylko nauczyć się od nich tego, na czem ci zbywa, i aby mieć dzielnych pomocników.
— Rozumiem dobrze, Sokratesie, że mówisz, tak, nie w tem bynajmniej przekonaniu, jakobym ja starał się o takie nabytki, lecz usiłując mi dowieść, że ten co zamierza być wodzem, powinien dbać o to wszystko; wszelako na to i ja się z tobą zgadzam.
— Lecz czy zauważyłeś, Peryklesie, że kraj nasz osłaniają wysokie góry, ciągnące się aż do granic Beocyi, dzięki którym dostęp do naszego kraju jest ciasny i trudny i że w środku jest on przerżnięty niedostępnemi górami?
— Tak, wiem o tem.

— Czy słyszałeś dalej, że mieszkańcy Myzyi i Pizydyi[1], którzy zajmują bardzo niedostępne miej-

  1. Krainy, znajdujące się w Azyi mniejszej.