Ta strona została przepisana.
ROZDZIAŁ XI.[1]
Sokrates w rozmowie z Teodotą, jedną z niewiast ateńskich, wykazuje wartość trwałej przyjaźni i dowodzi, że zyskuje się ją nie tylko wdziękami ciała, ale także życzliwem usposobieniem.
Była w Atenach piękna kobieta, imieniem Teodota, łatwo zawiązująca stosunki z każdym, kto ją zjednał dla siebie. Ktoś z obecnych wspomniał raz o niej, mówiąc, że piękność tej kobiety jest wyższą nad wyraz, i opowiadał, że malarze przychodzą do niej, aby brać wzór do swych obrazów i że ona, na ile to przystoi, daje im poznać swe wdzięki.
- ↑ W niniejszej także rozmowie nie spuszcza Sokrates z oka celu, jaki stale ma przed sobą w innych rozmowach, —uszlachetnienia słuchaczów swoich. Przedewszystkiem, widząc niezwykły zachwyt ich wdziękami Teodoty, wskazuje, że zachwyt taki czyni ludzi niewolnikami, że przeto raczej Teodota powinna być im wdzięczną za ten zachwyt dla niej, niż oni Teodocie. Również i w dalszej rozmowie, jaką prowadzi Sokrates z Teodotą, ma on więcej na celu towarzyszów swoich, aniżeli ją samą; wobec bowiem warunków, w jakich żyje Teodota i które właśnie dają powód do tej rozmowy, wskazywanie sposobów jednania sobie przyjaciół byłoby zbyteczne. Mówiąc o tych sposobach z ironią, w użyciu której jest Sokrates mistrzem niezrównanym, wskazuje on towarzyszom, w jak poniżający dla godności ludzkiej sposób mogą stać się ofiarami, wpadając w sieci jak muchy i dając się strzydz, jak owce. — A następnie i samej Teodocie stara się wykazać wyższość przyjaźni, opartej na harmonii dusz, nad tą, jaką wywołują tylko wdzięki zewnętrzne, powołując się na przyjaźń towarzyszów swoich, którzy z dalekich stron przychodzą do niego i ani na chwilę rozstać się z nim nie chcą.