Gdy ktoś trwożył się na myśl o podróży do Olimpii, zapytał się go Sokrates:
— Dla czego, przyjacielu, lękasz się tej drogi? Czy i w domu nie chodzisz niemal przez cały dzień? A czy i w podróży owej do Olimpii, po przejściu kawałka drogi, nie zjesz śniadania, podobnie jak w domu, a następnie po dalszej podróży, czy nie zjesz obiadu i nie odpoczniesz? Czy nie wiesz tego, że, gdybyś drogę, jaką przebiegasz podczas spacerów w ciągu 5 lub 6 dni, rozciągnął w jednym kierunku, to z łatwością mógłbyś dojść z Aten do Olimpii? Przyjemniej jest jeszcze puścić się w podróż o jeden dzień wcześniej, niż opóźnić się z wyjściem, bo przykro jest być zmuszonym nadmiernie drogi nadrabiać, gdy tymczasem odbywać podróż w ciągu czasu o jeden dzień dłuższego nad potrzebę sprawia wiele ulgi. Lepszy jest więc pośpiech przy wyruszeniu w drogę, niż podczas samej podróży.
Gdy ktoś inny znowu żalił się, że, odbywszy długą podróż, czuje się zmęczonym, Sokrates zapytał się go, czy niósł także jaki ciężar.
— Bynajmniej, tylko swój płaszcz, — odpowiedział zapytany.
— Czy sam szedłeś, czy towarzyszył ci także służący?
— A jakże, towarzyszył mi.
— Czy wolny od ciężaru, czy też niósł cokolwiek?
— Niósł, zaiste, pościel i inne przybory.
— A jak on odbył tę drogę?
— Zdaje mi się, że lepiej ode mnie.
— Jakbyś więc, przyjacielu, czuć się musiał, gdybyś potrzebował nieść jego brzemię?
Strona:PL Ksenofont Konopczyński Wspomnienia o Sokratesie.djvu/190
Ta strona została przepisana.