mi? Wszak wiadomo, że wszyscy ludzie spożywają dodatkowo obok chleba i przysmaki, jeśli je mają; lecz jeszcze nie wskutek tego, sądzę, otrzymują nazwę smakoszów.
— Niewątpliwie, nie dla tego — odrzekł ktoś z obecnych.
— Cóż więc? Czy sądzisz, że ten, kto je same przysmaki bez chleba i to dla przyjemności, a nie ze względu na ćwiczenia ciała[1], jest smakoszem czy nie?
— Trudno, istotnie, dałoby się nazwać kogo innego smakoszem — odpowiedział zagabnięty.
Drugi zaś z obecnych zapytał się:
— A czy jest smakoszem ten, co je mało chleba, przysmaków zaś wiele?
Podług mnie — odrzekł Sokrates — i takiego człowieka możnaby sprawiedliwie nazwać smakoszem, i byłoby naturalnem, gdyby w modlitwach swoich wtedy, kiedy inni ludzie proszą bogów o obfitość zboża, on prosił ich o obfitość przysmaków.
Po tych słowach Sokratesa, młodzieniaszek ów, przekonany, że słowa te stosują się do niego, nie zaprzestał wprawdzie jeść przysmaków, ale zaczął spożywać i chleb. Spostrzegłszy to Sokrates, rzekł:
— Uważajcie bacznie, co siedzicie obok niego, czy młodzieniec ten jeść będzie chleb, jak przysmak, czy też przysmaki, jak chleb.
Spostrzegłszy znowu, że inny współbiesiadnik spożywa za wiele różnych przysmaków przy jednym kęsku chleba, Sokrates tak się odezwał: „Czy może być kosztowniejsze przyrządzenie potraw, albo raczej ich psucie, jak to, które czyni człowiek jedzący wiele
- ↑ Jak to robili atleci, którzy jedli wiele mięsnych potraw dla zwiększenia swej siły.