tek czego popełniają bardzo wiele najgorszych czynów.
Tych zaś, którzy chełpili się bogactwem i sądzili, że nauka wcale im nie jest potrzebna, będąc zdania, że bogactwo wystarczy im do osiągnięcia tego, co zamierzają, a także do zdobycia czci u ludzi, przyprowadzał Sokrates do rozsądku, dowodząc, że głupim jest, kto przypuszcza, iż bez nauki odróżni rzeczy pożyteczne od szkodliwych; głupim i ten, kto sądzi, że bez umiejętności takiego rozróżnienia, a dzięki jedynie temu, że z pomocą bogactwa może zdobyć sobie wszystko, co zechce, będzie w stanie robić coś pożytecznego; ograniczonym jest także, według Sokratesa, kto, nie umiejąc nic pożytecznego zdziałać, sądzi jednak, że jest szczęśliwym i że posiadł w należytej mierze to, co mu do życia jest potrzebne; ograniczonym wreszcie i ten, kto sądzi, że, choć nic nie umie, dzięki już jednak bogactwu swemu wydać się może zdatnym do czegokolwiek, lub że dojdzie do znaczenia, jakkolwiek uchodzi za zupełnie nieudolnego.
Teraz opowiem, jak Sokrates postępował z ludźmi, którzy wyobrażają sobie, że otrzymali najlepsze