Strona:PL Ksenofont Konopczyński Wspomnienia o Sokratesie.djvu/233

Ta strona została przepisana.

czne w należytym stanie utrzymać, dom własny dobrze urządzić, być pożytecznym przyjaciołom i krajowi, a wrogów zwyciężać, jednem słowem o to, co przynosi nie tylko korzyści, lecz i rozkosze największe. Tymczasem niewstrzemięźliwi nie mają w tem wszystkiem żadnego udziału. Dla kogoż, w rzeczy samej, uznalibyśmy za mniej odpowiednie owe rozkosze, jeżeli nie dla człowieka, dla którego najmniej jest możliwem o nie się ubiegać, gdyż jest opanowany żądzą najbliższych tylko uciech?
— O ile mi się zdaje, twierdzisz, Sokratesie, że człowiekowi, który daje się opanować rozkoszom ciała, żadna zgoła cnota nie jest właściwą.
— Czemże, istotnie, Eutydemie, człowiek niewstrzemięźliwy różni się od najbezrozumniejszego zwierzęcia? Jeżeli bowiem człowiek nie ma na celu tego, co najlepsze, a wszelkiemi sposobami stara się robić to tylko, co sprawia największą przyjemność, to czemże on może się różnić od najbardziej nierozumnych bydląt? Przeciwnie, tylko ludziom, którzy panują nad sobą, wolno ciągle mieć na oku to, co jest najlepszego w świecie i, rozróżniając w teoryi i w praktyce rzeczy podług ich gatunków, wybierać dobre, a powstrzymywać się od złego.
Takimto sposobem, mówił Sokrates, powstają ludzie najlepsi, najszczęśliwsi i najdzielniejsi w dyalektyce. Samo wyrażenie rozmawiać powstało, podług Sokratesa, stąd, że ludzie razem zebrani wspólnie obradują, rozróżniając rzeczy podług ich gatunków. Trzeba więc dokładać starań, aby usposobić się w tej sztuce, o ile można, najlepiej i usilnie się nią zajmować; tym tylko bowiem sposobem wytwarzają się najlepsi ludzie, najzdolniejsi mężowie stanu i najdzielniejsi dyalektycy.