Jeżeli ktoś mniema, że Sokratesa można posądzić o kłamstwo, skoro, pomimo zapewnień jego o dawanych mu naprzód przez bóstwo wskazówkach, co czynić i czego unikać powinien, skazany on został przez sędziów na śmierć: — to niech najpierw weźmie pod uwagę, że Sokrates był już wówczas bardzo daleko posunięty w latach[1] i, jeżeli nie w tym czasie, to niewiele co później zakończyłby swój żywot, a następnie, że tym sposobem uniknął najprzykrzejszej pory życia, podczas której wszyscy słabną na umyśle; natomiast zaś wykazał potęgę ducha i zdobył sobie sławę, wypowiedziawszy na swą obronę najprawdziwsze, najszlachetniejsze i najsprawiedliwsze słowa, jakie kiedykolwiek kto wyrzekł, i wysłuchawszy wyroku śmierci z największym spokojem i męstwem. Wszak wszyscy jednozgodnie przyznają, że żaden jeszcze człowiek, o ile pamięć nasza sięga, nie zajrzał w oczy śmierci z większą godnością. Przeznaczenie bowiem chciało, aby Sokrates przeżył jeszcze 30 dni po wydaniu wyroku, gdyż w tym właśnie
- ↑ Miał wtedy już lat 70.