kali bliższych stosunków z Sokratesem, że pragnęli przyswoić sobie tryb życia i umiarkowanie jego, czy też dla tego, że mieli nadzieję przez obcowanie z nim nabycia jak największej zręczności w mówieniu i działaniu? Ja bowiem sądzę, że gdyby bóg zostawił do ich woli — albo przeżyć całe swe życie tak, jak żył Sokrates, a czego sami byli świadkami, lub też umrzeć, wybraliby raczej to ostatnie. Widocznem zaś to jest z ich czynów; jak tylko bowiem poczuli swą wyższość nad towarzyszami, zaraz porzucili Sokratesa i zajęli się sprawami publicznemi, gwoli których i zbliżyli się do niego.
Należało zatem Sokratesowi — może ktoś na to powiedzieć — wprzód uczniów swoich nauczyć być rozsądnymi, a dopiero potem uczyć ich sztuki kierowania sprawami państwa. — Nie przeczę tem u bynajmniej; widzę jednak, że wszyscy nauczyciele pokazują swym uczniom na sobie, jak sami w praktyce wykonywają to, czego uczą, i prócz tego słowem oddziaływają na nich. Sokrates także, o ile wiem, starał się pokazać uczniom swoim człowiekiem wszechstronnie doskonałym i rozprawiał bardzo pięknie z nimi o cnocie i innych przedmiotach, tyczących się ludzi. Wiem także, że i obaj wymienieni wyżej mężowie, dopóki obcowali z Sokratesem, byli pełni umiarkowania, nie z obawy chłosty lub innej kary ze strony Sokratesa, ale dla tego, że uważali postępowanie takie za najlepsze.
Może wielu z tych, którzy siebie za filozofów uważają, powiedzą, że nigdy człowiek prawy nie stanie się złym, ani umiarkowany zuchwałym, że nigdy wogóle nie okaże się nieukiem człowiek, który przez naukę przyswoił sobie to, czego nauczyć się można,
Strona:PL Ksenofont Konopczyński Wspomnienia o Sokratesie.djvu/41
Ta strona została przepisana.