dzięki temu stał się głośnym. Lichas bowiem gościnnie podejmował cudzoziemców, przybywających do Sparty na uroczystość gimnopedyów[1]; Sokrates zaś, dzieląc się przez całe życie skarbami swej wiedzy, przynosił bardzo wielki pożytek wszystkim, którzy tego pragnęli: tych bowiem, co z nim obcowali, puszczał w świat lepszymi.
Według więc mego widzenia rzeczy, Sokrates przy takich zaletach swoich zasłużył sobie raczej na uczczenie ze strony państwa, niż na karę śmierci. Gdyby nawet bowiem trzymać się litery prawa, przyszłoby się i wówczas do tego samego przekonania. Wszak według prawa kara śmierci grozi tym, którym dowiedziono kradzieży, rabunku ubrania, obcięcia kieszeni, gwałtownego wdarcia się do domu, handlu ludźmi i świętokradztwa — zbrodni, od których Sokrates więcej, niż kto inny, był dalekim. Prócz tego Sokrates nie zawinił nigdy wobec państwa ani niepomyślnem ukończeniem wojny, ani buntem, ani zdradą, ani żadnem innem nieszczęściem; również i w prywatnem życiu nigdy nikomu z ludzi dobra jego nie zabrał, ani zła nie wyrządził, a nawet o nic podobnego nieoskarżono. Jakże więc mógł ściągnąć na siebie znane nam oskarżenie człowiek, o którym wiadomo, że nie tylko nie zaprzeczał istnienia bogów, jak to podane jest w owem oskarżeniu, ale nawet więcej, niż ktokolwiek z ludzi, czci im okazywał; nie
- ↑ Obchodzona corocznie w Sparcie przez 6—10 dni latem na cześć poległych przy Tyrei (m. w Argolidzie) około r. 576 przed Chr., podczas której obnażeni młodzieńcy wykonywali tańce i śpiewy do koła statuy Apollina.