państwa, jakkolwiek rozumie się na nich, tenże odpowiedział: „Kiedyż więcej mogę się zajmować sprawami państwa, czy wtedy, gdybym sam się niemi zajął, czy też wówczas, gdy staram się o to, aby jak najwięcej ludzi uzdolnionych zajmowało się niemi?“
Rozważmy teraz, czy zachęcał także Sokrates słuchaczów swych do ubiegania się o cnotę, gdy odwodził ich od próżności; zawsze bowiem twierdził, że nie ma lepszego środka, do pozyskania dobrej sławy, jak ten, za pomocą którego każdy mógłby stać się biegłym w tem właśnie, w czem również pragnąłby uchodzić za takiego. Na dowód zaś, że prawdę mówił, tak rozmawiał: „Rozważmy, jak powinienby postąpić człowiek, który, nie będąc dobrym flecistą, chciałby jednak wydać się nim. — Czy nie powinien naśladować dobrych flecistów przynajmniej pod względem zewnętrznej strony ich kunsztu? Naprzód więc, ponieważ noszą oni piękny kostium i prowadzą z sobą wiele służby, należy i tamtemu to robić; następnie powinien starać się o licznych chwalców, gdyż dobrym flecistom liczne rzesze nie szczędzą pochwał. Lecz nie powinien on nigdzie produkować swej sztuki, gdyż zaraz popadnie w śmieszność i nie tylko okaże się złym flecistą, ale nadto człowiekiem próżnym. I jakże życie jego nie ma być uciążliwe, bezpożyteczne